piątek, 2 stycznia 2015

Kontrakt na 100 dni, czyli o postanowieniach trochę inaczej

Wszędzie znajduję ostatnio smutne statystyki: 92% postanowień noworocznych ginie już po tygodniu. Czyżbyśmy mieli tak słabą motywację? Czy stare nawyki trzymają się nas tak bardzo? Moim zdaniem jest to efekt nadmiernej ambicji – stawiamy sobie nierealistyczne cele, jest ich wiele, nie rozplanowujemy ich w czasie.

Jest kilka metod, które pomogą w wytrwaniu w postanowieniach. Przede wszystkim dobrze rozpisać cele metodą SMART, czyli tak je sformułować, aby były:

  1. Szczegółowe (określone, podane w liczbach – Twoja lewa półkula będzie skakać z radości, gdy zobaczy liczby J – np. przeczytam 52 książki)
  2. Mierzalne (co jest miarą sukcesu? np. skończę 52. książkę )
  3. Ambitne (czy kręci mnie ten cel? czy już na starcie czuję wewnętrzną motywację, potencjał myśląc o tym celu? np. kocham czytać, czytam dużo, ale nigdy nie miałam okazji zmierzyć, ile przeczytałam)
  4. Realistyczny (czy okoliczności zewnętrzne pozwolą mi zrealizować ten cel? czy wewnętrznie czuję, że jest to zgodne z moimi przekonaniami? np. nie znoszę książek, bardzo długo schodzi mi czytanie, nie mam na nie czasu, ale ktoś polecił mi wyzwanie „przeczytać 52 książki” jako rozwijające albo wymyślę sobie, że wyruszę w podróż dookoła świata – nie oszukujmy się, w tym roku nie uzbieram dostatecznej ilości pieniędzy, mogę za to przygotować się do takiej podróży i postanowić, że wyruszę latem 2016 roku)
  5. Terminowy (konkretnie określ, ile czasu zajmie Ci dany cel, np. 52 książki w rok)



Inną strategią jest ustosunkowanie swoich planów względem swojej misji życiowej, własnych wartości, tego, w co wierzymy – jak  w cytacie Nietzschego, który zamieściłam na zdjęciu poniżej. Co sobie cenię? Jak mój cel realizuje to, co chcę osiągnąć u kresu życia? Po prostu: dlaczego chcę to osiągnąć? Czy chcę, żeby na łożu śmierci chwalono moją urodę z okresu, kiedy byłam młoda? Czy może raczej chcę by uśmiechano się na wspomnienie mojego poczucia humoru, charyzmy z jaką opowiadałam o zagadnieniach psychologicznych?

Czas na finałową metodę! Kto kazał ludziom planować cały rok? Życie meandruje bardziej niż rzeka, co zmusza nas do elastyczności. Dużo łatwiej zaplanować czas na 100 dni (nieco ponad trzy miesiące), a do tego liczba jest w naszej kulturze specyficznie utożsamiana ze szczęściem (nie wszędzie śpiewa się „100 lat, 100 lat, niech żyje, żyje nam!”). Żeby było jeszcze ciekawiej, napisz kontrakt! „Ja, … (tu wpisz swoje imię), zobowiązuje się do…” Data, podpis i osoba, której co tydzień będziesz zdawać relację z tego, jak Ci idzie! Nie musi być to spotkanie osobiste, więc nie ma wykrętów! Napisz maila z raportem: „Jak mi idzie – pierwsze 7 dni”, „Jak mi idzie – już drugi tydzień” itd. Gotowy na takie wyzwanie?

Oczywiście w kontrakcie może być więcej niż jeden cel. Tylko każdy z nich musi być starannie dobrany i przemyślany (gorąco polecam metodę SMART na początek, później wejdzie Ci to w krew). Dobrze również zadać sobie pytania pomocnicze: Co zrobię dzisiaj, aby zrealizować swój cel? Co zrobię jutro? Jak sytuacja będzie rysowała się za miesiąc? Za pół roku? Gdzie będę za rok (w jakim miejscu swojego życia?)? Jak będzie wyglądało moje życie za trzy lata? A za pięć lat? Spójrz dalej! Zastanów się, czego chcesz. Uwaga! Czego chcesz Ty, a nie otoczenie!

Powodzenia w efektywnym postanawianiu oraz wytrwaniu przy swoich postanowieniach! (Jeżeli już zrobiłeś/aś swoją listę postanowień noworocznych, spójrz na nią okiem badacza. Czy poprzednim razem zrobiłeś/aś podobną i nie wypaliło? Przerób ją i działaj!)

Miłego dnia!


PS - Polecam również artykuł: Coaching Focus.pl/Prosto do celu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz