Wszędzie znajduję ostatnio smutne statystyki: 92%
postanowień noworocznych ginie już po tygodniu. Czyżbyśmy mieli tak słabą
motywację? Czy stare nawyki trzymają się nas tak bardzo? Moim zdaniem jest to
efekt nadmiernej ambicji – stawiamy sobie nierealistyczne cele, jest ich wiele,
nie rozplanowujemy ich w czasie.
Jest kilka metod, które pomogą w wytrwaniu w
postanowieniach. Przede wszystkim dobrze rozpisać cele metodą SMART, czyli tak
je sformułować, aby były:
- Szczegółowe (określone, podane w liczbach – Twoja lewa półkula będzie skakać z radości, gdy zobaczy liczby J – np. przeczytam 52 książki)
- Mierzalne (co jest miarą sukcesu? np. skończę 52. książkę )
- Ambitne (czy kręci mnie ten cel? czy już na starcie czuję wewnętrzną motywację, potencjał myśląc o tym celu? np. kocham czytać, czytam dużo, ale nigdy nie miałam okazji zmierzyć, ile przeczytałam)
- Realistyczny (czy okoliczności zewnętrzne pozwolą mi zrealizować ten cel? czy wewnętrznie czuję, że jest to zgodne z moimi przekonaniami? np. nie znoszę książek, bardzo długo schodzi mi czytanie, nie mam na nie czasu, ale ktoś polecił mi wyzwanie „przeczytać 52 książki” jako rozwijające albo wymyślę sobie, że wyruszę w podróż dookoła świata – nie oszukujmy się, w tym roku nie uzbieram dostatecznej ilości pieniędzy, mogę za to przygotować się do takiej podróży i postanowić, że wyruszę latem 2016 roku)
- Terminowy (konkretnie określ, ile czasu zajmie Ci dany cel, np. 52 książki w rok)
Inną strategią jest ustosunkowanie swoich planów
względem swojej misji życiowej, własnych wartości, tego, w co wierzymy – jak w cytacie Nietzschego, który zamieściłam na
zdjęciu poniżej. Co sobie cenię? Jak mój cel realizuje to, co chcę osiągnąć u
kresu życia? Po prostu: dlaczego chcę to osiągnąć? Czy chcę, żeby na łożu
śmierci chwalono moją urodę z okresu, kiedy byłam młoda? Czy może raczej chcę
by uśmiechano się na wspomnienie mojego poczucia humoru, charyzmy z jaką
opowiadałam o zagadnieniach psychologicznych?
Czas na finałową metodę! Kto kazał ludziom
planować cały rok? Życie meandruje bardziej niż rzeka, co zmusza nas do elastyczności.
Dużo łatwiej zaplanować czas na 100 dni (nieco ponad trzy miesiące), a do tego
liczba jest w naszej kulturze specyficznie utożsamiana ze szczęściem (nie
wszędzie śpiewa się „100 lat, 100 lat, niech żyje, żyje nam!”). Żeby było
jeszcze ciekawiej, napisz kontrakt! „Ja, … (tu wpisz swoje imię), zobowiązuje się
do…” Data, podpis i osoba, której co tydzień będziesz zdawać relację z tego,
jak Ci idzie! Nie musi być to spotkanie osobiste, więc nie ma wykrętów! Napisz
maila z raportem: „Jak mi idzie – pierwsze 7 dni”, „Jak mi idzie – już drugi
tydzień” itd. Gotowy na takie wyzwanie?
Oczywiście w kontrakcie może być więcej niż jeden
cel. Tylko każdy z nich musi być starannie dobrany i przemyślany (gorąco
polecam metodę SMART na początek, później wejdzie Ci to w krew). Dobrze również
zadać sobie pytania pomocnicze: Co zrobię dzisiaj, aby zrealizować swój cel? Co
zrobię jutro? Jak sytuacja będzie rysowała się za miesiąc? Za pół roku? Gdzie
będę za rok (w jakim miejscu swojego życia?)? Jak będzie wyglądało moje życie
za trzy lata? A za pięć lat? Spójrz dalej! Zastanów się, czego chcesz. Uwaga!
Czego chcesz Ty, a nie otoczenie!
Powodzenia w efektywnym postanawianiu oraz
wytrwaniu przy swoich postanowieniach! (Jeżeli już zrobiłeś/aś swoją listę
postanowień noworocznych, spójrz na nią okiem badacza. Czy poprzednim razem
zrobiłeś/aś podobną i nie wypaliło? Przerób ją i działaj!)
Miłego dnia!
PS - Polecam również artykuł: Coaching Focus.pl/Prosto do celu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz