piątek, 6 marca 2015

O pieczeniu pączków, czyli wewnętrzny przymus perfekcjonizmu

W Tłusty Czwartek, 12 lutego tego roku, jak tradycja karze, postanowiłam upiec pączki. Przede wszystkim należy wspomnieć, że robiłam pączki pierwszy raz w życiu, a do tego moje autorytety kulinarne - mama i babcia - nie potrafiły mi w tej kwestii pomóc z tego samego względu - nie robiły pączków. Kierując się doświadczeniem, sięgnęłam po przepis siostry Anieli (doświadczenie wynikało z tego, że ciasteczka z jej przepisu wyszły doskonale). 

Wyrobiłam ciasto, odstawiłam je do wyrośnięcia, wykroiłam piękne pączki z marmoladą pigwową. Wyglądały idealnie...




...i tu się zaczęły schody. Wrzuciłam pączki do rozgrzanego oleju. Zaczął się pienić. Cóż - pomyślałam - i tak wyjdą IDEALNIE. Moje myślenie od samego początku było niewłaściwe. Zamiast dobrze się bawić, próbować czegoś nowego, eksperymentować - nie dawałam sobie szansy na popełnianie błędów. Pączki się zarumieniły, niektóre wręcz zbrązowiały, więc zaczęłam je wyjmować. Nadal wydawały się doskonałe...


... jak na "ten pierwszy raz". Jednak moje szczęście z ideału trwało krótko. Po przecięciu okazało się, że pączki są surowe! Musiałam wrzucić je z powrotem na rozgrzany olej, który pienił się już tak bardzo, że w ogóle nie widziałam pączków. Całe opiły się tłuszczu. Smakowały okropnie, wyglądały... Zresztą, sami zobaczcie!



Perfekcjonizm to nie tylko moja przypadłość. Wiele osób czuje wewnętrzny przymus uczynienia swoich działań doskonałymi. Stąd też tak niewiele osób rozmawia w języku, którego się uczy (języka uczy się prawie każdy, a wiele osób deklaruje, że rozumie, co się do nich mówi, ale nie wiedzą jak odpowiedzieć). Boją się być śmiesznymi. Boją się popełniać błędy, chociaż nikt nie wymaga, aby każdy uczący się języka mówił jak native speaker. Dlaczego chcemy być tak wspaniali? Czy błędy i głupstwa nie sprawiają, że uczymy się więcej na danym wydarzeniu? Do dzisiaj pamiętam wymowę wyrazu bezahlen (po niemiecku znaczy to płacić), ponieważ się pomyliłam. Podobnie z wyrazem, którego znaczenia ciągle zapominałam - vergessen (niem. zapominać). 

Języki to tylko jeden z aspektów powszechnego przymusu perfekcyjności. Kobiety starają się obecnie sprostać kilku rolom na raz: bizneswoman, żona, matka, gospodyni domowa; nie dając sobie prawa do potknięć.  Kolejna postać: manager idealny. Na warsztatach, w których brałam udział w zeszłym tygodniu, prowadząca wspomniała o nowym  typie pacjenta kardiologicznego: 35 - letni manager, wysportowany, dbający o siebie, po zawale (bez żadnych wcześniejszych objawów). Skąd to się bierze? Jeszcze innym przykładem są osoby, które nigdy nie chwalą się swoimi dziełami, chowają do szuflady wiersze i piosenki. Są też i tacy, którzy nigdy nie zaczynają swoich dzieł, ponieważ jest w nich strach przed napisaniem, namalowaniem, zrobieniem czegoś słabego.

Perfekcjonizm wewnętrzny jest nieco bardziej skomplikowany. Wymaganie od siebie najwyższych standardów to prawdopodobnie jedynie czynnik zwiększający ryzyko perfekcjonizmu zewnętrznego. Wewnętrzny perfekcjonista radzi sobie z sytuacjami niskiego natężenia stresu, ale częściej jest przygnębiony, podenerwowany lub myśli o samobójstwie, gdy coś idzie źle.

Wydaje się, że w społeczeństwie perfekcjonizm jest ceniony. To nie perfekcjonizm, tylko ambicja, staranność, dokładność, dbałość o szczegóły, odpowiedzialność - ukrywa się go pod wieloma nazwami. I choć te przymioty same w sobie nie są złe, gdy występują w sposób skrajnie intensywny, można nazwać je perfekcjonizmem. 

Zewnętrzny przymus dążenia do ideału to poczucie, że inni będą nas cenili, tylko wtedy, gdy będziemy nieskazitelni. Najczęściej takie osoby doświadczają wrażenia nacisku i braku wsparcia ze strony otoczenia, czemu zazwyczaj towarzyszą objawy depresji i poczucia beznadziejności. 

Jak zaradzić nawracającym falom robienia wszystkiego doskonale?

ĆWICZENIA DLA PERFEKCJONISTÓW

1. Zabawa

Idź do kina na bajkę, kup sobie farby i namaluj coś palcami, idź potańczyć, stań przed lustrem i porób głupie miny - zrób cokolwiek, co pozwoli Ci się rozluźnić.

2. Zrób coś na pół gwizdka

Kanapka nie musi być idealnie pokryta masłem, krem na ciastkach nie musi wyglądać jak z okładki czasopisma kulinarnego, biurko ma służyć pracy, a nie startować w konkursie "BIURKO DOSKONAŁE". To samo tyczy się zakupów, na których możesz czegoś zapomnieć, spotkania towarzyskiego, na którym możesz palnąć gafę, stroju, na którym może być niedopatrzone zagniecenie. Wybierz jedną codzienną czynność i przez tydzień rób ją tylko na pół gwizdka, np. w tym tygodniu pozwolę sobie na wieszanie koszul zamiast składanie ich jak na wystawę sklepową lub zrobię obiad jednodaniowy zamiast dwóch dań, przystawek i deseru.

3. Czego się boisz?

Zastanów się, dla kogo starasz się być tak wspaniały i nieomylny? Komu chcesz zaimponować? Czy robiąc coś mniej doskonale narażasz się na bycie odrzuconym, nielubianym, słabym? Pozwól sobie na bycie sobą - nie osobą, którą chciałbyś/ chciałabyś być. Czasami może się okazać, że autentyczna wersja nas samych przekracza nasze najśmielsze oczekiwania.

UWAGA! Zobowiązuję się publicznie spróbować pieczenia pączków raz jeszcze. Będzie to dla mnie wyzwanie - bez porównywania się do kogokolwiek, bez perfekcjonizmu.

Miłego dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz