Wielu blogerów, których obserwuję
i czytam, opisuje swoje sposoby na dobry czy efektywny poranek. Podają poranne
rytuały, które czynią ich dni lepszymi. Postanowiłam również o tym napisać,
jednak chcę podejść do tematu z trochę innej strony. Moje poranki nie są tak
poukładane jak u Niebałaganki lub tak efektywne jak u Mariusza Kowalczyka. Moje
bywają dosyć powolne i nieogarnięte, a to z tej przyczyny, że jestem SOWĄ.
Znacie na pewno określenia
"sowa" i "skowronek", które określają w jakiej części doby
dana osoba funkcjonuje najefektywniej. Ciekawostka jest, że nie są to jedynie
zagadnienia z zakresu psychologii ludowej (jak określa się nieraz twierdzenia laików
i mądrości ludowe), ponieważ badania neurokognitywistów
potwierdzają istnienie naturalnych uwarunkowań rytmu okołodobowego różnych
osób.
Co więcej, prof. Tadeusz Marek, który
ku mojej wielkiej radości jest moim wykładowcą, radzi, aby pora, w której
funkcjonuje się danej osobie najlepiej, była przestrzegana. Nienaturalnie
wczesne wstawanie dla „sowy” czy praca po nocach dla „skowronka” może
negatywnie odbić się na funkcjonowaniu całego układu nerwowego i wpłynąć na stan
sieci neuronalnych.
Co proponuję? Skowronki radzą
sobie dobrze o poranku, więc pozwolę sobie napisać jedynie o rytuałach, które
mogą pomóc sowom w przetrwaniu poranków.
#1 Wstawaj jak się wyśpisz! (jeżeli
jest taka możliwość)
Tak jak pisałam wyżej,
przestrzeganie swojego rytmu okołodobowego jest bardzo ważne. Równie istotne
jest zapewnienie sobie odpowiedniej ilości snu, ponieważ jest to czas, w którym
mózg sprząta bałagan po całym dniu. Możecie teraz pomyśleć: „Co to znaczy, że
mózg SPRZĄTA?”. Postaram się wyjaśnić to jak najprościej. Każde nowe wyzwanie
sprawia, że w mózgu pozostają nowe połączenia między neuronami, tworząc sieci.
Sieci „kodują” sposób rozwiązania problemu czy zachowania się w danej sytuacji.
Sieci, które nie sprawdziły się, zostają sprzątnięte, aby moc przerobowa mózgu
pozostała na efektywnym poziomie.
Pisząc „odpowiednia ilość snu”
mam na myśli adekwatną do potrzeb indywidualnych ilość przespanych godzin. U
każdego liczba ta jest inna i nie warto sugerować się statystykami. Jak to
powiedział wspomniany wcześniej profesor „Statystycznie rzec ujmując, ja i mój
pies mamy po trzy nogi”. Znajdź swoje optimum. Najlepiej podczas wakacji czy
urlopu pozwól sobie spać do woli. Organizm sam będzie wiedział, kiedy
czyszczenie zostanie zakończone.
#2 Otwórz okno i pościel łóżko (pomysł
Niebałaganki)
Wśród pomysłów Niebałaganki na
poranne rytuały najbardziej spodobało mi się ścielenie łóżka. Mam tendencję do
bałaganiarstwa (mea culpa!) i jest to coś, co zmienia moją poranną
rzeczywistość. Na lepsze oczywiście! Jeżeli przed ogarnianiem łóżka wpuścimy do
sypialni świeże powietrze, gwarantuję, że poranek wyda nam się chociaż trochę
przyjaźniejszy. Szczególnie, że obecna temperatura powietrza pobudza bardziej
niż kawa.
#3 Poświęć 5 min na poranną gimnastykę
Poranna rozgrzewka jest świetnym sposobem na
rozruszanie zastygłych po śnie stawów i kości. Poza tym to również ma właściwości
pobudzające (nie wspominając o tym, że nadal masz otwarte okno ;) ). Najlepsze
z rana jest rozciąganie, do tego krążenia ramion oraz rozgrzewka stawów
kolanowych i skokowych. Osobiście kocham robić wtedy również brzuszki i
przysiady, bo kiedy zaczynam się przebudzać i myśleć, szukam sobie wymówek i
potrzebuję dużo większej dawki motywacji do ćwiczeń.O zaletach ćwiczeń fizycznych więcej napiszę za tydzień.
#4 Zerknij na listę zaplanowanych rzeczy (które zaplanowałeś/łaś poprzedniego wieczoru)
O pozytywnych właściwościach
planowania pisało wiele osób. Pomaga ono w realizowaniu celów i ustalaniu
priorytetów działań. Wychodzę z założenia, że Jutro należy do ludzi działających od dzisiaj, więc każdego dnia
robię to, co może przybliżyć mnie do spełnienia moich marzeń. Choćby była to
drobnostka, jak np. umówienie się na sesję zdjęciową na bloga.
Jednak robienie planu dnia o poranku
nie jest dla mnie dobra metodą. Zdecydowanie wolę zrobić go wieczorem,
chociażby dlatego, że wtedy śpię spokojniej. Nie muszę martwić się o to, że do
rana czegoś zapomnę i nie zapiszę na liście zadań. O porannej efektywności
nawet nie wspomnę. Rano wystarczy na niego zerknąć i brać się do działania
(patrz #5).
#5 Działaj!
Później, jeżeli czas na to
pozwala wypij kawę/herbatę/sok i zjedz śniadanie. Jeżeli nie masz na to czasu,
pamiętaj o śniadaniu w pracy, na uczelni, w szkole. To ważny element naszego
poranka, więc nawet jeżeli czas goni, postarajmy się zapewnić sobie tę porcję
energii. Później zabierz się za swoje dzienne priorytety. Nie ma co się
zastanawiać, rano i tak niewiele wyjdzie z tego myślenia, a zanim się
spostrzeżemy część rzeczy będzie zrobiona.
#6 Próbuj nowych rzeczy
Czasami warto spróbować zmienić coś w swoim poranku. Pobudza to naszą kreatywność i wprowadza do życia nutę szaleństwa. Bo czemu nie spróbować zacząć dnia od pisania w dzienniku albo 10 minut czytania? Może tego dnia zjem coś innego na śniadanie, a może pójdę na śniadanie do baru mlecznego? Pisała o tym ostatnio Kameralna w swojej recenzji książki "30 dni do zmian w życiu" Edyty Zając (Ta pozycja pojawi się niedługo również w cyku KSIĄŻKA NA ŚRODĘ).
***
Tylko błagam, nie wstawaj godzinę wcześniej, żeby odprawiać swój poranny rytuał. Czasami dużo lepiej jest po prostu się wyspać, bo wypoczynek i sen automatycznie sprawą, że to będzie dobry dzień. I nie traktuj mojego rytuału jako bezwzględnie koniecznego. Po prostu u mnie to działa, a jeżeli przetestujesz go na sobie i zobaczysz, że czujesz się lepiej, praktykuj go. Jeżeli nie działa, szukaj dalej tego, co sprawi, że poranki (nawet te poniedziałkowe) nie będą takie straszne ;)
Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze! Piszcie jak przetestujecie rytuał i jak on się u Was sprawdza. Skowronki również zachęcam do komentowania. Podzielcie się ze mną swoimi porannymi rytuałami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz