Wielkimi krokami nadchodzą
święta, a wraz z nimi czas intensywnego pieczenia i gotowania. Wszędzie unosi się
zapach korzennego piernika czy słodki aromat kutii. Lubię ten czas ze względu
na to, że moim głównym obowiązkiem jest zaopatrzenie rodziny w ciasta. A piec
uwielbiam, tylko nie zawsze mam motywację. Święta są doskonałym bodźcem by
wyczarować jakieś przysmaki, które umilą czas świąt.
Pisałam kiedyś o pieczeniu
pączków, które wyzwoliły we mnie rozważania nad perfekcjonizmem (LINK). Tym razem wpadłam na coś innego, chociaż niejako łączącego się z
poprzednimi wnioskami. Pieczenie ciast może być metaforą rozwoju osobistego, a
nawet ćwiczeniem rozwojowym!
Tak by the way
Zanim przejdę dalej, chciałabym
wszystkim podziękować Wam za czytanie,
obserwowanie i komentowanie na blogu Chwila
dla umysłu i ciała. Jestem tu dla Was i z Wami już od roku. W międzyczasie wiele wydarzyło
się w moim życiu i byłam bardzo zaskoczona, gdy uświadomiłam sobie, że to
dopiero rok. W piątek (11.12.2015) świętowałam 1. urodziny bloga i tak jak
napisałam na fanpage’u w przyszłym roku zorganizuję przyjęcie urodzinowe, na
które możecie czuć się zaproszeni.
Przy okazji urodzin bloga
zastanawiałam się również nad osobowością blogerów: Na ile bloger jest prawdziwą
osobą? Wydaje mi się, że bloger, którego
widzą wszyscy, to stworzona persona – wypadkowa tego, kim jest autor, i tego,
kim chciałby być. Może nie robimy tego w pełni świadomie. Po prostu tak
jesteśmy skonstruowani jako ludzie, że jest w nas ogromne pragnienie akceptacji
i przynależności (zerknijcie chociażby na piramidę potrzeb Maslowa). Pragnienie
bycia „fajnym i lubianym” sprawia, że go perfekcji opanowujemy sztukę
autoprezentacji i autokreacji. Bo kto chciałby czytać o problemach, z którymi
sobie nie radzimy?
Pozostawiam Wam do refleksji i chętnie przeczytam, co sądzicie o tym w komentarzach.
Wracam do tematu ;)
Z pieczenia ciast i ciasteczek
wypływa przede wszystkim morał, którym karmi nas baśń o Brzydkim Kaczątku: Z czegoś niepozornego, brzydkiego może
wyrosnąć coś wspaniałego, pięknego (i smakowitego). To tak jakby oceniać
projekt po zarysie i konspekcie a nie po jego zakończeniu, dopiero gdy widać
efekty. Piekłam jakiś czas temu ciasteczka z ciasta francuskiego z musem
jabłkowym. Przed upieczeniem nie wyglądały za dobrze.
Tym razem dałam sobie jednak
przyzwolenie na zrobienie czegoś słabego. Przestałam się spinać i zaopatrzyłam
się w dużą dawkę cierpliwości. Poczekałam aż się upiekły, wyjęłam je z
piekarnika i…
… byłam z nich naprawdę
zadowolona. Smakowały i wyglądały dobrze!
Pieczenie jako ćwiczenie rozwojowe
1. Cierpliwość
Ciasto nie powstaje „ot tak!”. Trzeba
mieć lub znać przepis i się do niego stosować, chociaż bardziej doświadczeni w
tej dziedzinie mogą pozwolić sobie na eksperymenty. Niektóre ciasta wymagają
długiego przygotowywania, więc mogą stanowić idealne ćwiczenie cierpliwości.
Przykładem może być ciasto tygodniowe
(inaczej zwane watykańskim chlebem). Każdego dnia należy dodać jakiś składnik,
coś zamieszać, coś przemieszać. Ile wytrwałości i cierpliwości trzeba mieć,
żeby robić to ciasto? Masz problem z cierpliwością? Zacznij piec ciasta!
Najpierw spróbuj tych, których przygotowanie wymaga godziny, a później łap za
przepisy wymagające coraz więcej pracy. Przyznaj,
że niektórych rzeczy nie da się przyspieszyć.
2. Perfekcjonizm
Już o tym pisałam, ale powtórzyć
nie zaszkodzi. Ciasta mają często to do siebie, że rosną pod wpływem ciepła.
Dlatego też istnieje prawdopodobieństwo, że po wyjęciu z piekarnika opadną i
zrobi się tzw. zakalec. Bywa też tak, że używamy przepisu z Internetu, gazety,
od znajomych i pomimo pięknych zdjęć efektu końcowego, które widzieliśmy, nam
nie wyjdzie i ciasto zupełnie nie będzie przypominało czegoś ładnego i
smakowitego. Co wtedy?
Błędy to normalna, ludzka sprawa.
Każdy je popełnia. Czemu my mamy być inni? Czasami po prostu trzeba pozwolić
sobie na porażkę, na to, aby wynik naszego działania był przeciętny a nawet
słaby. Nie mamy dużego wpływu na to, czy nie zrobi się zakalec (chyba że znamy genialny
przepis, który zawsze się udaje – np. ja mam taki przepis na biszkopt). Martwmy się tym, na co mamy realny wpływ.
Poza tym w miarę nabywania doświadczenia
będzie wychodziło nam coraz lepiej.
3. Kreatywność
Kiedyś myślałam, że sztuka to
obrazy, muzyka, taniec, film i literatura. Dopiero później uświadomiłam sobie,
że sztuką może być praktycznie każde działanie wykonywane z pasją,
kreatywnością i dbałością o szczegóły. Pieczenie ciast może być sztuką! I
zdecydowanie wyzwala kreatywność!
Dodaj cynamonu do zwyczajnego przepisu na ciasto naleśnikowe, Albo spróbuj innych owoców do biszkoptu z galaretką. A może udekorujesz świąteczne ciasteczka? Perełki, opłatkowe kwiatki, marcepan, kolorowe lukry - jest wiele opcji. Daj się ponieść!
Wszystkiego SMACZNEGO i ROZWOJOWEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz