poniedziałek, 14 grudnia 2015

Pieczenie ciast, czyli rozwój osobisty od kuchni

Wielkimi krokami nadchodzą święta, a wraz z nimi czas intensywnego pieczenia i gotowania. Wszędzie unosi się zapach korzennego piernika czy słodki aromat kutii. Lubię ten czas ze względu na to, że moim głównym obowiązkiem jest zaopatrzenie rodziny w ciasta. A piec uwielbiam, tylko nie zawsze mam motywację. Święta są doskonałym bodźcem by wyczarować jakieś przysmaki, które umilą czas świąt.

Pisałam kiedyś o pieczeniu pączków, które wyzwoliły we mnie rozważania nad perfekcjonizmem (LINK). Tym razem wpadłam na coś innego, chociaż niejako łączącego się z poprzednimi wnioskami. Pieczenie ciast może być metaforą rozwoju osobistego, a nawet ćwiczeniem rozwojowym!


Tak by the way


Zanim przejdę dalej, chciałabym wszystkim podziękować  Wam za czytanie, obserwowanie i komentowanie na blogu Chwila dla umysłu i ciała. Jestem tu dla Was i z Wami  już od roku. W międzyczasie wiele wydarzyło się w moim życiu i byłam bardzo zaskoczona, gdy uświadomiłam sobie, że to dopiero rok. W piątek (11.12.2015) świętowałam 1. urodziny bloga i tak jak napisałam na fanpage’u w przyszłym roku zorganizuję przyjęcie urodzinowe, na które możecie czuć się zaproszeni.

Przy okazji urodzin bloga zastanawiałam się również nad osobowością blogerów: Na ile bloger jest prawdziwą osobą? Wydaje mi się, że bloger, którego widzą wszyscy, to stworzona persona – wypadkowa tego, kim jest autor, i tego, kim chciałby być. Może nie robimy tego w pełni świadomie. Po prostu tak jesteśmy skonstruowani jako ludzie, że jest w nas ogromne pragnienie akceptacji i przynależności (zerknijcie chociażby na piramidę potrzeb Maslowa). Pragnienie bycia „fajnym i lubianym” sprawia, że go perfekcji opanowujemy sztukę autoprezentacji i autokreacji. Bo kto chciałby czytać o problemach, z którymi sobie nie radzimy?



Pozostawiam Wam do refleksji i chętnie przeczytam, co sądzicie o tym w komentarzach.

Wracam do tematu ;)


Z pieczenia ciast i ciasteczek wypływa przede wszystkim morał, którym karmi nas baśń o Brzydkim Kaczątku: Z czegoś niepozornego, brzydkiego może wyrosnąć coś wspaniałego, pięknego (i smakowitego). To tak jakby oceniać projekt po zarysie i konspekcie a nie po jego zakończeniu, dopiero gdy widać efekty. Piekłam jakiś czas temu ciasteczka z ciasta francuskiego z musem jabłkowym. Przed upieczeniem nie wyglądały za dobrze.




Tym razem dałam sobie jednak przyzwolenie na zrobienie czegoś słabego. Przestałam się spinać i zaopatrzyłam się w dużą dawkę cierpliwości. Poczekałam aż się upiekły, wyjęłam je z piekarnika i…



… byłam z nich naprawdę zadowolona. Smakowały i wyglądały dobrze!

Pieczenie jako ćwiczenie rozwojowe


1. Cierpliwość


Ciasto nie powstaje „ot tak!”. Trzeba mieć lub znać przepis i się do niego stosować, chociaż bardziej doświadczeni w tej dziedzinie mogą pozwolić sobie na eksperymenty. Niektóre ciasta wymagają długiego przygotowywania, więc mogą stanowić idealne ćwiczenie cierpliwości.

Przykładem może być ciasto tygodniowe (inaczej zwane watykańskim chlebem). Każdego dnia należy dodać jakiś składnik, coś zamieszać, coś przemieszać. Ile wytrwałości i cierpliwości trzeba mieć, żeby robić to ciasto? Masz problem z cierpliwością? Zacznij piec ciasta! Najpierw spróbuj tych, których przygotowanie wymaga godziny, a później łap za przepisy wymagające coraz więcej pracy. Przyznaj, że niektórych rzeczy nie da się przyspieszyć.

2. Perfekcjonizm


Już o tym pisałam, ale powtórzyć nie zaszkodzi. Ciasta mają często to do siebie, że rosną pod wpływem ciepła. Dlatego też istnieje prawdopodobieństwo, że po wyjęciu z piekarnika opadną i zrobi się tzw. zakalec. Bywa też tak, że używamy przepisu z Internetu, gazety, od znajomych i pomimo pięknych zdjęć efektu końcowego, które widzieliśmy, nam nie wyjdzie i ciasto zupełnie nie będzie przypominało czegoś ładnego i smakowitego. Co wtedy?

Błędy to normalna, ludzka sprawa. Każdy je popełnia. Czemu my mamy być inni? Czasami po prostu trzeba pozwolić sobie na porażkę, na to, aby wynik naszego działania był przeciętny a nawet słaby. Nie mamy dużego wpływu na to, czy nie zrobi się zakalec (chyba że znamy genialny przepis, który zawsze się udaje – np. ja mam taki przepis na biszkopt). Martwmy się tym, na co mamy realny wpływ. Poza tym w  miarę nabywania doświadczenia będzie wychodziło nam coraz lepiej.

3. Kreatywność



Kiedyś myślałam, że sztuka to obrazy, muzyka, taniec, film i literatura. Dopiero później uświadomiłam sobie, że sztuką może być praktycznie każde działanie wykonywane z pasją, kreatywnością i dbałością o szczegóły. Pieczenie ciast może być sztuką! I zdecydowanie wyzwala kreatywność!

Dodaj cynamonu do zwyczajnego przepisu na ciasto naleśnikowe, Albo spróbuj innych owoców do biszkoptu z galaretką.  A może udekorujesz świąteczne ciasteczka? Perełki, opłatkowe kwiatki, marcepan, kolorowe lukry - jest wiele opcji. Daj się ponieść!

Wszystkiego SMACZNEGO i ROZWOJOWEGO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz