środa, 9 marca 2016

Nie jestem tym, za kogo uważa mnie społeczeństwo

Blog Chwila dla umysłu i ciała przechodzi małą rewolucję. Już niedługo będzie można wyszukiwać artykuły poprzez KATEGORIE, które pojawią się w górnej zakładce. Od najbliższego poniedziałku (14.03.2016) pojawi się nowy cykl postów w ramach Ambasadorstwa w Dream Life Project: CHWILA DLA MARZEŃ, a w następną środę (16.03.2016) rusza zapowiadana już przeze mnie kategoria CHWILA W RELACJI, którą będę tworzyła razem z Kochanym. W poniedziałek 21 marca 2016 wraz z postem pojawi się formularz do zapisu na newsletter z prezentem dla tych, którzy postanowią się zapisać. W skrócie: Dzieje się!

A teraz: Usiądź wygodnie i odpręż się. Otwórz swoje serce i umysł na nową inspirację. Opowiem Ci dzisiaj bajkę, która swego czasu mnie uratowała (dosłownie) i dała mi ogrom nadziei. Głęboko wierzę, że i dla Ciebie będzie ogromnym kopniakiem motywacyjnym.

Bajka o orle w zagrodzie


Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi.
Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty?

Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął wspaniale i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi, złocistymi skrzydłami.

Stary orzeł patrzył w górę oszołomiony. - Co to jest? - zapytał kurę stojącą obok. - To jest orzeł, król ptaków - odrzekła kura. - Ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on.

Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł wierząc, że jest kogutem w zagrodzie.
- Anthony de Mello



Moje trzy grosze, a może nawet więcej

Zawsze wydawało mi się, ze jestem trochę inna - mierzę wyżej, szukam własnych rozwiązań, pytam o to, co dogmatyczne, widzę więcej możliwości, planuję kilka alternatywnych dróg dojścia do celu i mocno wierzę w to, że mogę osiągnąć, co tylko sobie zamarzę - jeżeli oczywiście zdecyduję się na to i będę nad tym pracowała.

Zawsze również wydawało mi się to głupie, nieakceptowane społecznie, bo przecież jestem (w sumie byłam) dzieckiem, a marzę nie wiadomo o jakim sukcesie. Może to wynik przynależności do pokolenia "jesteś zwycięzcą", ale ja naprawdę głęboko wierzę w to, że może mi się powieść. Zależy to również od tego, jak zdefiniuję swój sukces czy zwycięstwo. Jeżeli oznacza to dla mnie dobre i spełnione życie, to nie widzę przeszkód.



Plany są po to, aby je zmieniać. Nie ważne czy zostanę rentierem, czy po prostu będę pracowała w takim miejscu, które będzie napełniało mnie szczęściem i satysfakcją. Nie ważne czy zamieszkam w drewnianej chatce w górach, czy w mieszkaniu w Olsztynie. Jestem przekonana, że w ten lub inny sposób porzucę, a wręcz już porzuciłam rolę ptaka w zagrodzie i poszybowałam w górę jako orzeł - rozwijam się, działam i kreuję życie - takie, jakie chcę.

Mam odwagę i tupet sięgać po więcej niżby wypadało. Chociażby w ten sposób zarządzam ogólnopolskim zespołem, pomimo że nie jestem w organizacji nawet rok. Znam swoje mocne strony i bezwstydnie z nich korzystam. Bo po co mam udawać kurę, skoro mogę polecieć po nową przygodę?

Kolejna bajka już 23 marca 2016!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz