środa, 11 lutego 2015

Dokąd zmierzam?

– Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej.– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak.– Właściwie wszystko mi jedno. – W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia– Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.– Właściwie wszystko mi jedno. – W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia– Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.

Alicja w Krainie Czarów
Lewis Carroll



Znalazłam ostatnio powyższy cytat i szczerze powiedziawszy bardzo mnie zainspirował. Przede wszystkim przeczytałam Alicję w Krainie Czarów, na co nie miałam czasu, gdy byłam młodsza. W sumie cieszę się, że tak wyszło: znaczy, że przeczytałam tę książkę dopiero teraz. Nie czytałam jej dosłownie, a dałam się ponieść skojarzeniom, na które naprowadzały mnie barwne metafory. Szaleństwo konsumpcjonizmu na szalonym podwieczorku, złudna władza Królowej Kier ilustracją władzy niektórych osób w państwie.


Jednak najbardziej żywym obrazkiem okazało się powyższe spotkanie Alicji z Kotem. Kot - niby niepoważna figura - zauważa bardzo ważną rzecz: aby wiedzieć którędy pójść należy znać cel. Metafora drogi jako symbolu życia jest znanym toposem, więc interpretacyjne błędy nie powinny  tu wystąpić. Nie ma gotowych recept, mówiących jak przeżyć życie. Droga każdego z nas wygląda nieco inaczej, chociażby ze względu na naszą osobowość, talenty, w jakie zostaliśmy wyposażeni lub, czy doświadczenie jakie nabyliśmy w trakcie "podróży".

Jak znaleźć swoją drogę? Skąd wiedzieć, że to ta właściwa? Przede wszystkim warto przyjrzeć się swoim pragnieniom. Czy chcę spędzać większość swojego czasu w pracy? Czy chcę pracować dla kogoś, czy mieć własną firmę? Czy lubię dzieci i chcę mieć swoich piątkę? Czy przyzwyczaję się do miejskiego zgiełku, czy wolę żyć na wsi, zdając sobie sprawę, że czasem poczuję jak pachnie obornik lub co znaczy ciekawski sąsiad? Warto zadać sobie jak najwięcej takich pytań. Decyzje, które poparte są szerokim wachlarzem danych są pewniejsze niż te podejmowane naprędce, pod wpływem emocji.

Gdy przemyślimy każdy szczegół naszego wymarzonego życia, warto zapytać się siebie: czy to jest zgodne z tym, w co wierzę? Nie chodzi mi tu o jakąkolwiek religię, nie każdy jest osobiście zaangażowany w jej naukę. Jeżeli cenię sprawiedliwość i głęboko wierzę, że jest to największa ze cnót, niezbyt dobrym pomysłem byłby interes, który przynosi zysk kosztem dobrobytu innych. Jeżeli cenię sobie towarzystwo innych osób i możliwość rozmowy z nimi, nie sprawdzi się u mnie praca w laboratorium, księgowości czy jako informatyk, ponieważ są to zajęcia, które wymagają skupienia w samotności. Jeżeli najwyższą wartość stanowi dla mnie niezależność, będę źle się czuła w pracy, która będzie wymagała ode mnie poddania się czyjejś woli. Przykłady można mnożyć i nie odnoszą się one jedynie do kariery. Można, a nawet trzeba zastanowić się w ten sposób również nad życiem prywatnym. Ważne jest dla mnie oszczędzanie (odraczanie przyjemności typu "zbieram na super wakacje"), to partner, który wydaje pieniądze na niecenione przeze mnie dobra, może być dla mnie nieodpowiedni. 

Tutaj zaczyna się stawianie celów i planowanie działania. W artykule Kontrakt na 100 dni, czyli o postanowieniach trochę inaczej znajdziecie metodę SMART. Warto wykonać również analizę SWOT, która pozwoli zobaczyć czy cel jest możliwy do zrealizowania w naszym przypadku. Jak wykonać analizę SWOT, przeczytacie tutaj: Analiza SWOT

Aby nasz plan był bardziej uświadomiony, unaoczniony, rzeczywisty i wyraźny, dobrze jest zapisać go w formie tzw. listy marzeń, znanej również pod nazwą listy "Before I die..." ("Zanim umrę..."). Pomysł przyszedł mi do głowy dzięki liście marzeń Michała Maja, autorowi bloga Życie jest piękne!, na którym opisuje on realizację swoich marzeń, a także swoje przemyślenia. Zastanawiałam się nad ściągnięciem jego pomysłu i wprowadzeniem zakładki "Lista marzeń" na swoim blogu. Miałabym dzięki temu większą motywację, ponieważ relację ze swoich poczynań zdawałabym większej liczbie osób. Czułabym się po prostu zobligowana. Jak można pisać o rozwoju osobistym i samemu nic nie robić? Najwięcej wiedzy nabywamy poprzez doświadczenie. 

W tym momencie pragnę stać się królikiem doświadczalnym teorii coachingowych i psychologicznych, a także dietetycznych, fitnessowych i życiowych. Już nie mogę się doczekać efektów!

Miłego dnia!

PS - Już w piątek O czułości, czyli wpis z okazji Walentynek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz