Wyznaję zasadę, że każdy człowiek
pojawia się w naszym życiu w jakimś
celu. Tak jak doświadczenia i przeróżne
sytuacje kształtują naszą osobowość, preferencje i nawyki, tak i ludzie, których spotykamy na ścieżce życia stanowią
integralną część procesu naszego rozwoju. Czego możemy się od nich nauczyć?
Czemu może służyć spotkany niedawno przyjaciel z czasów licealnych? Co zmienia
w nas rozczarowanie miłosne? Dlaczego czyjś przypadkowy żart może poruszyć
jakąś nieoczekiwaną strunę w naszych sercach?
Zainteresowania
Jak wiecie - lubię się uczyć. Ponadto
uwielbiam ludzi, którzy w pewnych dziedzinach są bardziej kompetentni ode mnie.
Przebywanie z nimi sprawia, że nabywam nowe umiejętności i wiedzę. Co ciekawe,
kwestia ta dotyczy również zainteresowań. Dzięki znajomościom mamy niewątpliwe
szczęście podpatrzenia pasji i
zainteresowań innych ludzi bez ryzyka angażowania własnych zasobów
energetycznych czy czasowych.
Znałam pewnego studenta ekonomii.
Opowiadał mi o swoich marzeniach i zainteresowaniach. Podczas takiego
podpatrywania zaraziłam się chęcią wejścia do świata biznesu. Nie rozumiałam,
czym tak naprawdę mogłoby to dla mnie być, ale byłam gotowa spróbować i
zaangażować w to swoje zasoby. Tak niespodziewanie i trochę przez przypadek
trafiłam do Olsztyńskiego Studenckiego Forum Business Centre Club.
Zastanawiałam się nad dołączeniem tam do dwóch działów: PR/Marketing lub HR.
Wybrałam ten pierwszy i okazało się, że pokochałam działania w tym zakresie.
Wniosek: Człowiek odszedł – pasja
pozostała.
Wiedza
Nie zawsze bywa jednak tak, że
to, co podpatrzymy u innych skończy się wielką miłością w stylu ja i działania
marketingowo – PRowe. Czasami pozostaje tylko sucha, ale jakże przydatna wiedza
i nietypowe umiejętności. Wyobraźcie sobie jak patrzą na mnie w sklepach z
telefonami, kiedy dokładnie dopytuję się o specyfikację techniczną telefonu!
Drobna, roztrzepana blondynka, a oprócz ilości Mpix w aparacie, chce wiedzieć
ilu rdzeniowy jest procesor i ile telefon ma pamięci RAM. Nie jest tak, że
wiedziałam to od zawsze. Spotkałam
człowieka, który mnie tego nauczył i jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Preferencje
Nie zawsze jednak poznana osoba
pozostawia nas z pasją lub wiedzą. Czasami niezauważalnie wkracza na teren
naszych preferencji. Niepostrzeżenie okazuje się, że wybierając kolejnego
partnera, kierujesz się zasadą „im mniej podobny do poprzedniego, tym lepiej”.
Droga prowadząca donikąd, ale któż jej nie przeszedł? Jednak za którymś razem
zauważasz, że Twoje preferencje się klarują i nawet jeżeli nie wiesz, czego
chcesz, to z całą pewnością wiesz, czego nie chcesz.
Wychodząc poza strefę doboru
partnera, zauważ, że napotkani ludzie
sprawiają, że próbujesz nowych potraw, zaczynasz nieco inaczej się ubierać,
wybierasz inne zapachy perfum, robisz rzeczy, które nie miały miejsca wcześniej.
Przykładowo dopiero kolega ze studiów nauczył mnie jedzenia sushi. Wcześniej to
było dla mnie nie do pomyślenia. Próbowałam i mi nie smakowało. Obecnie się tym
zajadam!
Może być też tak, że napotkana
osoba…
…szarpie strunę, o której istnieniu nie miałeś/miałaś pojęcia…
Nie wiemy o samych sobie wszystkiego. Pisałam
o tym w artykule Kim
jestem?. Inni ludzie również nie znają prawdy o nas. To jasne! Jednak w interakcji z drugim człowiekiem mamy
możliwość przejrzenia się w jego oczach. Możemy dowiedzieć się jak nas
postrzega. Nie jestem wielbicielką przyjmowania wszystkiego za pewne, ale warto
pochylić się nad niektórymi opiniami. W ten sposób dowiedziałam się, że
właściwie lubię się uczyć. Pierwszą reakcją była myśl: „To absurdalne!”. Drugą:
„Ej, no faktycznie!”.
Ludzie bywają jacyś, nazywamy to
charakterem czy osobowością. W kontakcie z innymi, postawieni w takich a nie
innych sytuacjach mogą zachować się w inny sposób, wykazać się innymi cechami
czy odkryć w sobie nieznane dotąd pragnienia.
…lub strunę, która dawno nie wybrzmiała
Nie zawsze kontakt z drugim
człowiekiem musi być odkrywczy. Czasami stanowi
przypomnienie o tym, kim byliśmy lub jaką część siebie zaniedbaliśmy, czego nam
brakuje tu i teraz, a co występowało w przeszłości.
Wyobraźmy sobie, że spotykasz
człowieka, na którego Twoja intuicja reaguje podniesieniem alarmu, bo na
kilometry jej śmierdzi tendencją do podrywania każdej możliwej dziewczyny i
brakiem kręgosłupa moralnego. Intuicja czuje, że to, co ten człowiek komunikuje
jest niespójne, wyczuwa, że to jakaś manipulacja służąca oczywistym powodom.
Ale wtedy pojawia się serce i jego wewnętrzne przekonanie, że ludzie są dobrzy
i życzliwi. Serce, które w każdym szuka jasnych stron. Co na to decyzyjny w tym
konflikcie rozum? „Spróbujmy, przekonajmy się”. Jak się później okazuje
intuicja miała rację. Czego uczy nas taka sytuacja? Mnie nauczyła tego, że
powinnam bardziej zdać się na intuicję, którą w jakiś sposób zaniedbuję w
dorosłym życiu, dając rozstrzygający głos rozumowi.
Opowiem Wam jeszcze jedną
historię. W ubiegły piątek na warszawskim chodniku spotkałam mojego bliskiego
przyjaciela z czasów licealnych, którego nie widziałam od prawie półtora roku. Oto
stał się cud! Dawno nie poczułam takiej autentyczności w kontakcie z drugim
człowiekiem, swobody w byciu sobą i odkrywaniu swoich demonów. Rozmawialiśmy na
takim poziomie wtajemniczenia, intymności (bez podtekstów, bo nasza relacja
jest czysto przyjacielska) i głębi, że nieomal przeżyłam katharsis. Cudownie
nadawać z kimś na takich samych falach, rozmawiać bez żadnych (kompletnie
żadnych!) ograniczeń czy tematów tabu, a przy tym niemal metafizycznie
dokonując wglądu w siebie. Dzięki tej drugiej osobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz