Ostatnio kłębią mi się po głowie
pewne myśli. Są dwie główne szkoły myślenia o sobie i innych ludziach. Pierwsza promuje wyrzeczenie się
siebie, swoich pragnień i promuje bycie tylko dla innych, zaspokajanie ich
pragnień, dostosowywania się do nich i ich oczekiwań. Nigdy mnie nie kręciła i
zawsze się z niej wyłamywałam. Jednak wiem, że wiele osób żyje w ten sposób.
Druga szkoła myślenia o sobie i innych
przekonuje nas, że jedynymi słusznymi pragnieniami, potrzebami i opiniami są
nasze własne. Nic innego się nie liczy, nie liczy się nikt poza nami samymi.
Nazwałabym to po prostu chorym egoizmem (w odróżnieniu od zdrowego) i masową
kulturą narcyzmu. To też mi się nie podoba, bo lubię ludzi, którzy mnie
otaczają. Co powiecie na trzecią szkołę? Nazwałabym ją „Ważne, ważne i
nieważne”.
Ważne po raz pierwszy
Ja jestem ważna. Bo tak! Moje
marzenia, pragnienia, cele, potrzeby i opinie. Mam prawo je mieć i mam prawo
spełniać się w życiu. Im bardziej będę akceptowała siebie, tym mniej zaznam
lęku przed odrzuceniem, wyśmianiem czy byciem nie dosyć dobrą. Mam prawo do
wolności wewnętrznej, jak pięknie napisała to kiedyś Krystyna Janda, mam prawo
do „osiągnięcia wewnętrznej niepodległości”.
Jedynie czując się wolnym i w
pełni akceptowanym przez samych siebie możemy się rozwijać i doświadczać życia,
siebie i drugiego człowieka w pełni. Czując się ważni dla samych siebie,
komunikujemy to innym w swoim zachowaniu i słowach. Nie „ważniakiem” a „ważną
osobą” – w sensie osobą wartościową, godną szacunku, miłości, zainteresowania i
dobra.
Wierząc w to, że jesteśmy ważni,
nie odsuwamy naszych pragnień na dalszy plan, a pracujemy nad realizacją swoich
marzeń i potrafimy komunikować innym nasze potrzeby. Nie pozwalamy na
naruszanie naszych granic, brak szacunku czy wykorzystywanie.
Ważne po raz drugi
Inni ludzie też są ważni i godni
szacunku, miłości, zainteresowania i dobra. Warto widzieć w innym człowieku
jego jasne strony, życzyć mu szczęścia i powodzenia, a gdy potrzebuje pomocy
pomagać tyle, na ile jesteśmy w stanie. Nie oznacza to męczennictwa, na pewno
nie dla tych, którzy nie mają duszy męczennika – np. nie dla mnie. Pomagam, bo
chcę zobaczyć uśmiech na twarzy drugiej osoby. Wspieram, bo wiem, że ta osoba
mi się odwdzięczy, a poza tym czuję, że mogę i chcę pomóc w ten sposób – po prostu
będąc obok i ofiarowując swoją uwagę i zrozumienie. Bez oceniania. Słucham z
empatią, bo wierzę, że dobro, które ofiarowuję innym powróci do mnie. (Poza tym
dzięki empatycznemu słuchaniu mogę poznać drugą osobę, a lubię poznawać ludzi.)
Pozwalam innym na to, aby mieli
własne potrzeby marzenia i cele. Chętnie przyłączę się do realizacji tych,
które są podobne do moich, np. wycieczka po miastach Polski czy zdobywanie
szczytów górskich, ale nie będę pracowała przy realizacji celów i potrzeb,
które stoją w sprzeczności z moimi wartościami lub naruszają moje granice. Ludzie
mogą mieć własne opinie. Opinii mogę wysłuchać, jeżeli są konstruktywne, to
mogę je rozważyć, jeżeli krytyczne – puścić mimo uszu. Ja mam prawo tak zrobić
(w kontekście pierwszego ważne), a ludzie mają prawo mieć własne opinie (w
kontekście drugiego ważne).
To co jest nieważne?
Oczekiwania! No cóż, mogę
oczekiwać, że ktoś się dla mnie zmieni. Ktoś może oczekiwać, że zacznę myśleć i
postępować w inny sposób. Ok, wszyscy możemy mieć oczekiwania. Ale nie możemy
oczekiwać, że inni będą je spełniać. Wręcz nie możemy tego oczekiwać, jeżeli
chodzi o zmianę postaw, przekonań, sposobu myślenia, poglądów politycznych,
przyzwyczajeń lub (nie daj Boże!) uczuć.
Oczekiwania są nieważne. Przyjmując do swojego serca innych ludzi - znajomych,
przyjaciół, rodzinę czy partnera, nie możemy oczekiwać. Przyjmujemy ich do
swojego serca tu i teraz, a nie w dniu 1900. Ludzie są ważni, my jesteśmy
ważni, wartościowi, godni szacunku i miłości bez spełniania jakichkolwiek
oczekiwań.
Bardzo się cieszę, że mogłam to
dla Was napisać. Dawniej królowało nauczanie pierwszej szkoły, bazujące na
poczuciu winy, powinnościach i cierpiętnictwie. Później, w kontrze do niego,
weszło nauczanie drugiej szkoły myślenia o sobie i innych. Zaczęło się robić
egoistycznie i ludzie nadal nie potrafili komunikować się prawdziwie
asertywnie. Moim zdanie trzecia szkoła jest najlepsza, bo daje fundamenty do
tego, abyśmy wszyscy żyli ze sobą w zgodzie i wzajemnym szacunku. Czyż świat
przepełniony ludźmi wyznającymi pogląd „Ważne, ważne i nieważne” nie byłby
wspaniały? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz